„Suplementacja EQUAZEN®, to na pewno było ogromne wsparcie, które dopełniło terapię i poprawiło ogólne funkcjonowanie moich dzieci, całej trójki”
Obniżona koncentracja i uwaga
Trudności z koncentracją uwagi należą do najczęstszych problemów wieku rozwojowego.
Żeby zrozumieć, jak może się czuć dziecko z takim problemem, wyobraź sobie, że jesteś sam w kabinie samolotu pasażerskiego i masz go pilotować w długim rejsie. Musisz z uwagą obserwować dziesiątki zegarów i kontrolek, wskazania radarów, nawigować, prowadzić rozmowy z kontrolerami ruchu. Jak długo byłbyś w stanie utrzymywać tak wysoki poziom natężenia i podzielności uwagi?
Bez dobrej koncentracji uwagi dziecko nie jest w stanie skupić się na wielu szczegółach jednocześnie i utrzymywać uwagę na nauce przez dłuższy czas. Jeżeli w pobliżu pojawią się inne osoby, obrazy lub dźwięki, natychmiast odrywają dziecko od pracy. Kiedy notuje, nie jest w stanie jednocześnie słuchać. Jest tak pochłonięte myślami, że zapomina i gubi rzeczy. Nie umie doprowadzić zadania do końca, gdyż jego uwaga się wyczerpuje. Ma kłopoty z wykonywaniem instrukcji po kolei i organizowaniem pracy, zwłaszcza bez nadzoru. Starsze dzieci z niedoborem uwagi mogą mieć problem z planowaniem pracy, szczególnie kiedy nie można jej skończyć w ciągu jednego dnia.
Trudnościom w skupianiu uwagi może towarzyszyć albo nadmierna bierność, albo wręcz przeciwnie – nadpobudliwość i impulsywność.
U dziecka nadmiernie pasywnego (zespół „niebieskich migdałów”) typowe jest „bujanie w obłokach”, popadanie w zamyślenie („Dyzio Marzyciel”). Potrzebuje ono czasu na rozpoczęcie zadania, a kiedy już je zacznie, guzdrze się i ślamazarzy, ponieważ ma trudność w zmobilizowaniu się do pracy, a do tego wszystko je rozprasza. Nigdy nie wie, co było zadane. W efekcie w niedzielny wieczór mama musi wraz z dzieckiem napisać nagle odkryte wypracowanie. Szczególną trudność sprawia dziecku wykonywanie zadania na czas i brak wsparcia dorosłych.
Mój Adaś mimo sporych zdolności ma słabe wyniki w nauce. To pewnie dlatego, że na lekcjach nie potrafi się skupić, szczególnie przez dłuższy czas. Zwłaszcza, jak siedzi przy oknie, albo razem z tym Maćkiem. Nawet jeśli dobrze się nauczy, na sprawdzianach nie kończy zdań, pomija szczegóły, które są ważne. Jest też tak, że zanim się zabierze do rozwiązywania, to inne dzieci już kończą. Często dostaje minusy, bo albo zapomni zabrać z sobą zeszyt, albo zadania domowego nie odrobi. Pani mówi, że na lekcjach jest mało aktywny, taki „zakręcony”, „bujający w obłokach”. Taki z niego gapcio, że już dwie pary rękawiczek i bluzę zgubił w tym roku. Koledzy trochę mu dokuczają, że wszystko zapomina. Najgorzej, że jak go w domu nie przypilnuję i razem z nim nie usiądzie do lekcji, to sam nie da sobie rady…
Brak koncentracji może się także przejawiać nadmierną i chaotyczną aktywnością, w której dziecko jest niespokojne, nie potrafi dłużej usiedzieć na miejscu. Na lekcjach stwarza problemy – rozmawia, przeszkadza, zajmuje się wszystkim, tylko nie zajęciami. Jego praca jest wykonywana bez namysłu, pospieszna. Typowe dla niego jest wykonywanie kilku rzeczy jednocześnie, niekończenie rozpoczętych czynności. Stąd w jego pracach dużo błędów, zeszyt jest pełen przekreśleń i bazgrołów. „Brykający tygrysek” nie potrafi kontrolować swoich reakcji i przemyśleć konsekwencji spontanicznych działań. Jego zachowaniem kierują silne impulsy. Często pada ofiarą urazów lub wypadków, dlatego chodzi wiecznie podrapany i posiniaczony.
Bartek ma w szkole niewielu kolegów, bo bardzo lubi rozkazywać, i nieraz się pokłóci z innymi dziećmi. Jest bardzo ruchliwy, jakby ktoś go nakręci, trudno mu wysiedzieć trzy kwadranse w ławce. Nieraz przynosi w dzienniczku uwagi, że na lekcjach przeszkadza, że cały czas gada. Przez to dostaje raczej trójki niż szóstki, bo czasem nie usłyszy, co nauczyciel mówi i co tłumaczy. A szkoda, to mądre dziecko. Bywa też tak, że zanim doczyta do końca zadanie, to już zaczyna rozwiązywać i potem wynik źle wychodzi. Nie bardzo umie wtedy się opanować, kiedyś ze złości podarł zeszyt i wyrzucił do kosza. Nie ma dnia, żeby sobie czegoś nie zrobił – a to z huśtawki spadnie, a to na schodach się poślizgnie, taka go rozpiera energia. Najbardziej się boję, że znowu wybiegnie na ulicę za piłką, już raz go o mało samochód nie potrącił…